Incydent Carringtona
Incydent Carrington stanowi swoisty punkt odniesienia dla katastrofalnych zdarzeń związanych z pogodą kosmiczną.
Nazwa pochodzi od nazwiska brytyjskiego astronoma Richarda Carringtona, który o 11:18, 1 września 1859 roku podczas obserwacji Słońca zauważył dwie kropki intensywnie jasnego światła w dużej grupie plam słonecznych. Korona Słońca wyrzuciła ogromny ładunek energii magnetycznej, znany jako koronalny wyrzut masy (CME).
Kilka godzin po obserwacji Carringtona cząsteczki te uderzyły w ziemskie pole magnetyczne, a niebo wydawało się płonąć na całym świecie. Według książek historycznych zorzę polarną zaobserwowano na Kubie, w południowej Japonii, a nawet na równiku, w Kolumbii. Istnieją zapisy o złotej lub ognistoczerwonej zorzy w Chinach i Nowym Jorku, tak silnej, że ludzie czytali gazety w jej świetle. Na północy trzy kolejne noce były jasne niczym dni.
Linie telegraficzne i sieci elektryczne zostały przytłoczone przez elektryczność „przepchniętą” przez przewody, telegrafy raziły prądem operatorów tych urządzeń, a papier telegraficzny płonął.
Analiza rdzeni lodowych sugeruje, że wydarzenia tej skali zdarzają się średnio co 500 lat. Gdyby taka burza miała się powtórzyć współcześnie, miałaby znaczny wpływ na skład atmosfery, powodując znaczny i ciągły spadek całkowitej zawartości ozonu, powodując znaczne globalne ochłodzenie, na przykład w Europie aż o pięć stopni Celsjusza.
Burza mogłaby spowodować katastrofalne skutki dla telefonii komórkowej, internetu, łączności satelitarnej i światowego systemu energetycznego.